Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 29 października 2019

2883. Coś, czego nie potrzebuję

Zaliczyłam wczoraj dołek, ale na swoje własne szczęście wygramoliłam się z niego zanim bym tam na dobre utknęła. Będzie co ma być. Szkoda moich nerwów i czasu, który mogę przeznaczyć na coś fajniejszego i lepszego dla siebie. Zresztą - póki nie ma badania i opisu, zamartwianie się na zapas nie ma żadnego sensu.

Odwiedziła mnie dziś onko siostra. Razem ze stanikiem, który obiecała przynieść, bym mogła na spokojnie go obejrzeć i przymierzyć. Drogą dedukcji, opartej najpierw na dokładnych pomiarach naszych piersi, wybrałyśmy odpowiedni rozmiar biustonosza dla mnie. A czy faktycznie dobrze myślałyśmy okaże się jak przyjdzie zamówiona przesyłka. Pierwszy krok przygotowawczy w stronę operacji wykonałam, czyli staniki w drodze.

Doktor anestezjolog nie kontaktował się ze mną, więc mniemam, iż jutrzejszy zabieg usunięcia felernego portu jest aktualny. Jestem mu niezmiernie wdzięczna, że oszczędził moje wątłe żyłki i wziął na siebie dwanaście białych chemii. Ale był też dla mnie źródłem bólu fizycznego, dyskomfortu i zakażenia, więc nie chcę go już dłużej mieć w sobie.

Przed trzynastą mam się stawić na izbie przyjęć, wypełnić formalności związane z przyjęciem do szpitala, a potem pomaszerować na dobrze mi znany Oddział Intensywnej Terapii. Czeka mnie zatem drugie spotkanie pierwszego stopnia z blokiem operacyjnym, czyli drugi krok przygotowawczy w stronę operacji zostanie wykonany.