Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 15 listopada 2019

2900. Różne opinie

Dzisiaj na onkologii spędziłam tylko niecałą godzinę. Odwiedziłam doktorka od portu na intensywnej terapii. Przemył mi ranę i spryskał specjalnym preparatem, który dostałam do samodzielnego stosowania w domu dwa razy dziennie. Dorzucił jeszcze gaziki i plastry. Jeśli nic niepokojącego nie będzie się działo przez weekend, mam mu się pokazać we wtorek.

Swoją drogą, skonsultowałam się ze znajomą pielęgniarką, która jest specjalistką w dziedzinie leczenia ran. Na wtorkowe popołudnie jestem również umówiona z tym samym chirurgiem, który oglądał moje paznokcie u stóp. 

Nie wiem już komu wierzyć, bo co lekarz, to inna opinia - jeden zaleca smarowanie  maścią z antybiotykiem, drugi nie; jeden zaleca spryskanie srebrem, drugi nie; jeden zaleca plaster, inny nie. A ja się w tym wszystkim gubię i nie wiem kogo słuchać.


Mama siedzi w areszcie domowym, z zakazem osobistego kontaktowania się ze mną dopóki nie wyzdrowieje. Kilka dni temu źle się poczuła, a potem było jeszcze gorzej. Na szczęście wybrała się do lekarza rodzinnego, dostała antybiotyk, syropy na kaszel oraz inne specyfiki. To właśnie pani doktor zabroniła jej spotykać się ze mną ze względu na ryzyko zarażenia, które przed operacją jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję. 

Jutro Mąż pojedzie do rodzicielki z zakupami. Na drogę dostanie maseczki na twarz - dla niego i mamy, żeby się od niej nie zaraził, a potem nie przywlókł czegoś do domu.