Kilka dobrych godzin zajęło mi napisanie drugiej części swojej rakowej historii. Dzisiaj zrobiłam ostatnie poprawki i wysłałam mail do pani redaktor. Jestem zadowolona z końcowego efektu.
Mąż - na moją prośbę - przed pójściem do pracy pstryknął kilka zdjęć blizny po cięciu (jak się wygoi, powinna być całkiem ładna), a także rosnących włosów oraz brwi i rzęs. Na święta faktycznie powinno być już je widać.
Rankiem, tuż po przebudzeniu (a było to po szóstej), za oknem zobaczyłam ośnieżone świerki. Wśród ich gałęzi skryły się sikorki i sroki odwiedzające nasz karmnik na balkonie.