Jak dobrze jest nie gonić i nie uczestniczyć w tym szale przedświątecznych zakupów i generalnych porządków...
Dzięki wcześniejszemu zaplanowaniu, uniknęliśmy z Mężem stania w kolejkach do kasy i przeciskania się między sklepowymi półkami a tłumem ludzi wokół nas.
Kilka tygodni temu rozmawialiśmy we troje i podzieliliśmy się z Mamą co kto robi i co finansuje.
Rodzicielka wzięła na siebie kupno i pieczenie schabu, a także gotowanie bigosu, zupy grzybowej i kompotu z suszu.
Dyrektor Wykonawczy jest odpowiedzialny za przygotowanie śledzi oraz sałatki jarzynowej. Na nas spoczywa ponadto koszt zakupu wędlin i ciast.
Drobne upominki dla Rodzicielki od kilkunastu tygodni są już gotowe i czekają na Wigilię. Z kolei my z Mężem umówiliśmy się, że nic sobie nie kupujemy. Po świętach jedziemy do Wrocławia i ten wyjazd traktujemy w kategoriach prezentu pod choinką.
Wolę bowiem celebrować wspólnie spędzony z Głosem Rozsądku czas - gdzieś pójść, coś zobaczyć, czegoś posmakować... Świadomie wybieram przeżycia, wspomnienia, doświadczenia, wrażenia i emocje od przedmiotów.