Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 24 lutego 2020

2996. Miejsce na nowe

Zmęczona, ale zadowolona - tak się dzisiaj czuję.

Wstaliśmy dość wcześnie, bo chcieliśmy wspólnie zrobić lidlowskie zakupy, a że do sklepu daleko, więc trzeba skorzystać z komunikacji miejskiej. Tydzień włoski to nasz ulubiony. Nabyliśmy praktycznie wszystko, co chcieliśmy i z trzema pełnymi siatkami wróciliśmy do kawalerki.

Potem Mąż poszedł do pracy, a ja po biedronkowe produkty. Tym razem przytargałam do domu "tylko" jedną siatkę, ale za to strasznie ciężką i wyładowaną po brzegi. Dźwigam jedynie w prawej ręce - w lewej wolno mi nosić maksymalnie półtora kilograma.

Po obiedzie zabrałam się za robienie porządków w szafie i bieliźniarce. Przeglądanie i mierzenie ciuchów kosztowało mnie mnóstwo wysiłku (chyba nawet bardziej psychicznego niż fizycznego). I tak nie zajrzałam jeszcze wszędzie, bo padłam jak kawka.

Zgrałam też foldery z plikami ze starego dysku na nowy. Trwało to i trwało, ale  ostatecznie proces kopiowania zakończył się sukcesem. Dopiero później mogłam sobie pobuszować w sieci i napisać tę notkę.

Jutro wizyta u pani doktor rehabilitant, która pewnie da mi skierowanie na zabiegi. Spróbuję poprosić przy konsoli o wyznaczenie terminu na marzec lub przełom kwietnia. Kolega radioterapeuta prosił, bym mu się pokazała - zajrzę więc i do niego. Niech obejrzy tę moją przeczuloną i czerwoną pierś.