Sobotni obiad zjedliśmy u Mamy. Przypadający na 5. marca Dzień Teściowej oraz na 8. marca Dzień Kobiet były dla Dyrektora Wykonawczego idealną okazją, by złożyć Rodzicielce życzenia, z których tak się ucieszyła, że aż zaczęła płakać.
Niedzielne popołudnie spędziłam z dawną przyjaciółką z grupy DDA, z którą nie widziałyśmy się kilka lat. Ona nic się nie zmieniła, a ja - mając ją na wyciągnięcie ręki - czułam się w jej towarzystwie tak samo cudownie, jak piętnaście lat temu. Nasze milczenie i brak kontaktu przez tamten czas nic w tej relacji nie zmieniły.
Dzisiaj byłam na pierwszej rehabilitacji. Znajoma fizjoterapeutka ucieszyła się na mój widok, nie mogąc uwierzyć, że upłynęły już prawie dwa miesiące od naszego ostatniego spotkania.
Hivamat jest przyjemnym zabiegiem - szczególnie że trafiła mi się wersja deluxe - nie głowicą, a dłońmi. Obrzęk po radioterapii ma zniknąć, ale i tak nie uniknę zakupu specjalnego rękawa uciskowego - na szczęście w wersji profilaktycznej, a nie leczniczej. Mam go nosić podczas różnych aktywności - nie dotyczy spania oraz siedzenia przed komputerem.
Po wyjściu z onkologii poszłam do sklepu medycznego, gdzie pani zmierzyła mi ramię i przedramię. Z obliczeń wyszło, że potrzebuję rozmiaru numer trzy. W środę lub czwartek będę go już mieć, gdyż został dla mnie zamówiony.
No i - niestety - nie dość, że nie wolno mi nosić pierścionków na lewej dłoni, to i bransoletka też poszła w odstawkę. Lewa strona ma być czysta i niczym nieskrępowana - nie dotyczy rękawa. W przeciwnym razie mam sporą szansę na obrzęk, którego przecież nie chcę.
Napisałam, sprawdziłam i wysłałam mailem kolejną część swojej rakowej historii. Teraz tylko pozostaje mi czekać na jej publikację w wersji papierowej.