Mąż, w maseczce na twarzy i lateksowych rękawiczkach, wyszedł rano do sklepu po ostatnie (jak na razie) zakupy. Mama, również w maseczce, taksówką przyjechała do nas. Ja, z zachowaniem ostrożności, wyszłam do pobliskiej cukierni po zamówiony dla Dyrektora Wykonawczego tort.
Był także szampan i likier wiśniowy, kawa i herbata oraz pieczona karkówka z trzema surówkami.
Zostajemy w domu. Rodzicielka również. Dopóki starczy nam jedzenia, nie zamierzamy opuszczać kawalerki.