Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 18 marca 2020

3019. Wszyscy za wszystkich

Po raz pierwszy od soboty wyszliśmy dziś z Mężem z domu. Blisko - do apteki i małego osiedlowego sklepu. Zewnętrzną klamkę zamykałam przez papierowy ręcznik - podobnie postąpiłam z tą przy drzwiach na klatce schodowej.

Odebrałam zamówione przez stronę internetową leki dla Dyrektora Wykonawczego i dla siebie. Stałam - zgodnie z instrukcją - metr od okienka w zamkniętych drzwiach. Sprzedaż odbywała się na zewnątrz. Zapłaciłam kartą.

Sklepik to taka długa "kicha". Poczekaliśmy aż wyjdzie z niego klient.  Drzwi były otwarte na oścież. Wybraliśmy co chcieliśmy (owoce, warzywa, śmietanę i chleb). Płatność ponownie kartą.

Za chwilę wszedł do środka pan, który na moją prośbę o poczekanie na zewnątrz zaczął się głupawo uśmiechać. Na szczęście dwie stojące na dworze kobiety szybko mnie poparły i uświadomiły, że te środki ostrożności to dla naszego wspólnego bezpieczeństwa i że nie ma się z czego śmiać.

Kod do domofonu wstukałam przez jednorazową chusteczkę. Drzwi też otworzyłam przez nią. Po przyjściu do domu oboje umyliśmy ręce i zdezynfekowaliśmy je płynem. Potem Mąż przetarł klamkę od wewnątrz, a ja kartę i telefon.

Za oknem prawdziwa wiosna - dobrze było odetchnąć świeżym powietrzem i przewietrzyć się. Obojgu nam wyszło to na korzyść. Mnie przestało wreszcie dusić w piersiach ze strachu.

Uporządkowaliśmy balkon - do worków na śmieci wsypaliśmy ziemię z dwóch długich doniczek i jednej okrągłej (później jeszcze je umyliśmy i schowaliśmy na szafę) i zdjęliśmy zawieszone kulki z ziarenkami dla ptaków. Później Dyrektor Wykonawczy pozamiatał resztki ziemi.

Uprałam obie nasze grube zimowe kurtki, a także wstawiłam normalne pranie. Wczoraj i przedwczoraj prałam bowiem koce, prześcieradła, poszwy i poszewkę na poduszkę Głosu Rozsądku.

Rozegraliśmy codzienną partyjkę Scrabble. Mąż robi postępy - jeszcze parę dni i ma szansę ze mną wygrać.