Gdyby nie pandemia, nie doceniłabym wielu teraz niejednokrotnie nieosiągalnych (a kiedyś całkiem normalnych) rzeczy.
Okazało się, że wcale nie potrzebuję codziennie na śniadanie mieć świeże pieczywo, bo wystarczy, że poprzedniego dnia wyjmiemy z zamrażalnika włożony tam pokrojony chleb.
Okazało się, że jedzenie w ogóle inaczej smakuje (jak choćby przykład dzisiejszego pączka z lukrem i skórką pomarańczową) - szczególnie jeśli nie ma się do pewnych zachciewajek ciągłego dostępu.
Okazało się, że bez wielu rzeczy mogę się śmiało obejść; że promocyjne gazetki mogą istnieć bez ich przeglądania; że o wiele rzadziej wychodzę do sklepu, a zakupy staram się planować i realizować hurtowo.
Okazało się, że świadomość możliwości spaceru do parku, czy lasu przynosi mnóstwo radości i nawet nie trzeba tam iść - wystarczy sama myśl, czy wizualizacja, żeby uśmiech pojawił się na mojej twarzy.