Sporą część dzisiejszego dnia spędziłam na czterech rozmowach telefonicznych. Z najbliższą mi koleżanką z licealnej klasy; z jedyną znajomą z byłej pracy, z którą utrzymuję kontakt; z kolegą gejem z grupy DDA oraz z koleżanką poznaną przy okazji kursu języka migowego.
Zwyczajowo (stało się to już bowiem tradycją) rozegrałam z Rodzicielką dwie partyjki scrabble. Pilnowałam też Malucha, żeby nie wlatywał na parapet i nie jadł szczawików.
Czekam na Męża, bo po jego powrocie z pracy wybieramy się do supermarketu po większe zakupy jedzeniowe.
I tak sobie upływa czwartek.