O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem równiutko za tydzień będziemy w Karkonoszach, a dokładnie w Szklarskiej Porębie. Najprawdopodobniej wyruszymy o ósmej rano, bo potrzebujemy około sześciu godzin, żeby dotrzeć na miejsce.
Mąż już na początku roku wypisał sobie urlop na 10. i 15. czerwca - po to, by mieć czas tuż przed wyjazdem i zaraz po powrocie. Ja - póki co - mam "wakacje" do 4. listopada - wtedy właśnie kończy mi się roczne świadczenie rehabilitacyjne.
Koleżanka pracująca w ZUS-ie, po przeanalizowaniu moich świadectw pracy, orzekła, iż nie przysługuje mi renta, gdyż nie mam przepracowanego wymaganego okresu w ciągu ostatnich pięciu lat. W sumie nawet nie chciałabym ubiegać się o rentę, bo jakoś ten pomysł wcale do mnie nie przemawia.
Bardzo chciałabym pójść do pracy od listopada, grudnia lub najpóźniej od stycznia. Mam pewien plan z tym związany, ale żeby spróbować wdrożyć go w życie potrzebuję zakończyć leczenie i wiedzieć jaki będzie wtedy stan mojego zdrowia.
Na razie - w ramach rekonesansu - przeglądam oferty pracy w sieci, lecz na wysyłanie CV jest jeszcze stanowczo za wcześnie. Druga połowa września oraz październik będą idealnym czasem na poszukiwanie nowego zatrudnienia.
Cieszę się więc "wakacjami", by podczas nich nabrać sił i chęci oraz wypocząć i zrelaksować się po całym roku ciężkiej pracy nad własnym zdrowieniem.