Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 7 października 2020

3141. Orzeczenie

Listonosz w maseczce i rękawiczkach przyniósł dziś rano polecony list z MOPR. W środku było orzeczenie o niepełnosprawności. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu komisja na podstawie dostarczonych dokumentów przyznała mi na kolejny rok stopień znaczny. Nie spodziewałam się tego wcale a wcale, ale przyznam, że miła to niespodzianka.

Od razu zadzwoniłam do kadrowej (wciąż pracującej zdalnie) i na jej służbowy adres mailowy wysłałam zdjęcie dokumentu, żeby po powrocie z kwarantanny mieć siedmiogodzinny dzień pracy.

W kopercie były także inne papiery - wniosek o wydanie legitymacji oraz oświadczenie o zrzeczeniu się prawa do odwołania, które - po konsultacji z panią z Biura Obsługi Interesanta - mogłam wypełnić i odesłać pocztą.

Potem wykonałam jeszcze telefon do Działu Świadczeń Rodzinnych, a tam miły pan umówił mnie na konkretny dzień i godzinę w celu wypełnienia i złożenia wniosku o zasiłek pielęgnacyjny.

Na deser zostawiłam załatwienie rezygnacji z normalnego biletu miesięcznego, który musiałam kupić od 1. października, zwrot niewykorzystanej kwoty oraz zapisanie na karcie miejskiej ulgi dla mnie i dla opiekuna.

Jak się okazuje to, co przed epidemią było niemożliwe, obecnie stało się codziennością, czyli jak się chce, wszytko można załatwić nie wychodząc z domu. Oczywiście oprócz koperty, którą dobra dusza zaniosła na pocztę.