Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 11 października 2020

3143. Z nadmiaru

Z zupełnie niezaplanowanego i niespodziewanego nadmiaru czasu zabrałam się w domu za rzeczy, których od dnia przeprowadzki (21. marca) unikałam jak diabeł przysłowiowej święconej wody, czyli porządki w szafach, szafkach i pawlaczach.

Wtedy, będąc i w stanie szoku, ale też paniki spowodowanej koronawirusem, rozpakowywałam kartony, a ich zawartość układałam i wieszałam bez jakiegokolwiek przymierzania.

Teraz okazało się, że od czasu chemioterapii przytyłam około sześciu kilogramów i w pewne ubrania się nie mieszczę. Liczenie na to, że schudnę raczej nie ma sensu, bo z tego, co mi wiadomo od swoich rakowych znajomych, które borykają się z tym samym problemem, utrata wagi w trakcie leczenia hormonalnego to mrzonka.

Żebym za bardzo się nie zniechęciła, od trzech dni codziennie przeglądam jedną półkę lub jeden pawlacz. Tym sposobem mam już z głowy bieliznę, wszelkiego rodzaju spodnie i spodenki oraz wszystkie rzeczy z wieszaków. Zostały mi jeszcze T-shirty i bawełniane bluzki z długim rękawem oraz torebki.

Zakończyłam również segregację dokumentów onkologicznych oraz tych związanych z  nową pracą - rozrosły się one w sumie do pełnych sześciu teczek. Siódma czeka w kolejce.