Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 7 listopada 2020

3151. U dietetyka

Jestem po wizycie u dietetyka. Na "dzień dobry" padły z jej ust pytania o wiek, wzrost, przebyte i obecne choroby, zażywane leki, rodzaj pracy, poziom aktywności fizycznej, godziny wstawania oraz spania, a także o produkty, które lubię, a których nie zjem. Potem mierzyłam sobie obwody - w talii, biodrach, udzie i bicepsie (chyba raczej pelikanie). Stanęłam też na specjalną wagę, która dokonała analizy składu mojego ciała.

Mimo iż przy wzroście 182 cm ważę 82,8 kg i nie mam nadwagi (o otyłości nawet nie wspominając), to jednak całkowita masa tkanki tłuszczowej wynosi u mnie 40,7 %, co stanowi 33,7 kg.

A teraz konkrety - finalnie celem jest osiągnięcie wagi 72 kg i ani grama mniej, bo w tym wieku nie byłoby to dla mnie zdrowe. Mój wiek metaboliczny w chwili obecnej to aż 66 lat!!!! Wszystkiemu winna tkanka tłuszczowa, której mam za dużo o 6,8 %, czyli o 8,5 kg.

Przez najbliższe dwa tygodnie plan jest następujący - wcielam w życie gotowe dzienne jadłospisy z dwóch różnych diet (1500 i 1600 kalorii), które dostałam od dietetyczki, pamiętając o trzech najważniejszych zasadach - piciu trzech litrów płynów, trzymaniu się pięciu posiłków o konkretnych godzinach oraz pilnowaniu ich proporcji (trzy pierwsze mają stanowić 70 %, a dwa ostatnie 30 % zapotrzebowania).

Za dwa tygodnie mam się pokazać w gabinecie i wtedy dostanę już konkretną, spersonalizowaną dietę uwzględniającą moje preferencje smakowe. Następne spotkania będą się później odbywać cyklicznie co trzy tygodnie.

No i mam obowiązkowo zapoznać się z książką, którą właśnie zamówiłam - klik (zdjęcie okładki pochodzi z tej samej strony).