W oczekiwaniu na opis środowego rezonansu magnetycznego piersi z kontrastem, który przypłaciłam ogromnym wynaczynieniem na prawym nadgarstku, wczoraj odwiedziłam panią dietetyk.
Stres związany z niepewnością zarówno co do wyniku mammografii, USG, jak i wspomnianego powyżej badania zajadałam czekoladą, czekoladkami, batonikami, chipsami i wszystkim, co wpadło mi w ręce.
Waga oscyluje wciąż w granicach 76-77 kg i raczej nie spadnie do założonych na początku 72, ale obie z dietetyczką uznałyśmy, że zrzucenie dotychczasowych 6-7 kg w zupełności wystarczy - i mnie i jej.
W piątek wieczorem pojechaliśmy z Mężem do tancerki, trenerki i choreografki w jednym, żeby umówić się na spełnienie mojego marzenia o zatańczeniu razem z Dyrektorem Wykonawczym w synchronie.
Jako że do kawałków U2 średnio się tańczy, wybraliśmy Pink i jej utwór Beautiful Trauma, który nawiasem mówiąc bardzo trafnie nawiązuje do naszej relacji i jest z tak zwanym jajem.
Pierwszy godzinny, indywidualny trening z choreografką i jej partnerem tanecznym mamy 11 czerwca. Jestem strasznie podekscytowana i już nie mogę się doczekać.
Głos Rozsądku po jednej wizycie w przychodni i kilkukrotnym codziennym dzwonieniu do rejestracji w końcu dostał drugą dawkę szczepionki 20. maja zamiast w pierwotnym terminie wyznaczonym na 29.
Kupione i wsadzone w ubiegłą niedzielę do doniczek na balkonie pelargonie i surfinie w ciągu tygodnia troszkę się rozrosły, ale to zaledwie preludium do ich pełnego rozkwitu.