Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 20 czerwca 2021

3195. Żar tropików

Mąż ustawił sobie w telefonie odliczanie dni do naszego urlopu - ja zdecydowanie wolę patrzeć w kalendarz wiszący na regale w domu albo na ścianie w pracy.

W tej ostatniej czujemy się jak w inkubatorze - a wszystko za sprawą temperatury panującej na zewnątrz. Znajomi, którzy przyszli się przebadać w ramach programu profilaktycznego, po wejściu do środka zgodnie stwierdzili: "masakra".

Robimy co możemy - dwa wiatraki chodzą na okrągło, otwieramy drzwi jak tylko się da, czyli jak pacjenci nie siedzą na korytarzu, pijemy wodę i wzdychamy ocierając pot z różnych części ciała.

Upał rekompensujemy sobie wspólnym zamawianiem ubrań w sieci, a potem ich przymierzaniem. Generalnie handel - również ten obnośny - kwitnie w najlepsze - jajka, sery, pierogi, a teraz jeszcze truskawki.

Od 8. czerwca codziennie jem obiad w pracy. Po bardzo długiej przerwie związanej z pandemią stołówka była nieczynna. Teraz na miejscu korzystam z drugiego dania z kompotem, a zupę w pojemniku zabieram do domu dla Mamy. W ten sposób obie jemy coś ciepłego za jedyne 14 złotych.

Dodatkowo, w każdy piątek można odebrać zamówione wcześniej ciasto drożdżowe. Placki są ogromne i przepyszne - Dyrektor Wykonawczy orzekł, że nigdy w życiu nie jadł tak fantastycznej drożdżówki, a Rodzicielka nakazała przyniesienie dwóch placków w najbliższy piątek.

Kwiatki na balkonie wyglądają dziś właśnie tak jak na poniższym zdjęciu.