Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 24 października 2021

3202. Wieści

W poniedziałek, dzień po napisaniu poprzedniej notki, poszłam do psychiatry z prośbą o receptę na wenlafaksynę, którą - w porozumieniu ze specjalistą - odstawiłam w drugiej połowie września.

Wydarzenia, a bardziej emocje, jaki mi towarzyszyły podczas ostatnich tygodni, a także ogromna drażliwość, czarne myśli o nawrocie choroby i coraz częstsze uderzenia gorąca wpłynęły na moją decyzję o ponownym zażywaniu jednej małej różowej kapsułki dziennie.

Przedwczoraj z kolei, dość mocno zestresowana, poprosiłam o skierowanie na USG piersi, gdyż od kilku dni bardzo niepokoiła mnie i bolała twarda zmiana, jaka pojawiła się w tej operowanej.

Badanie miałam wykonane w niecałą godzinę od odebrania skierowania. Na szczęście guz okazał się być twardą zmianą tkanki po przebytej radioterapii. Od radiolog usłyszałam, że mam pilnować badań - co pół roku obowiązkowe USG, a co rok rezonans magnetyczny z kontrastem, gdyż konglomeraty torbieli w obu piersiach tylko w ten sposób mogą być monitorowane na bieżąco.

Dyrektor Wykonawczy - pewnie również na skutek stresu i napięcia, w jakim żył, wylądował na zwolnieniu lekarskim z powodu bólu kręgosłupa, który uniemożliwił mu normalne funkcjonowanie. Dopiero leki przepisane przez doktora rozluźniły pospinane mięśnie, a Mąż poczuł się lepiej.

Cudnie kolorowa jesienna przyroda nastroiła mnie do robótek ręcznych - kupiłam włóczkę i zrobiłam już szalik, a obecnie jestem w trakcie dziergania kamizelki dla Mamy. W planach jest jeszcze sweterek dla Rudzielca.