Doczekałam się ja, doczekał się Mąż, doczekał się także Rudzielec - właśnie zaczął się nasz upragniony i wytęskniony urlop, na który w pełni zasłużyliśmy.
Psiak zdążył w piątek zaliczyć obcinanie pazurów u weterynarza i dzisiejszą kąpiel przed wyjazdem nad morze.
Dyrektor Wykonawczy kupił i przyniósł zapas jedzenia, chemii oraz środków czystości dla Mamy, która bez niego nie wychodzi sama z domu - teraz przynajmniej będzie miała co jeść i pić przez najbliższe dwa tygodnie.
Mieszkanie posprzątane, jutro pakowanie, a we wtorek rano wyruszamy do naszego ulubionego miejsca nad Bałtykiem.
Do napisania po powrocie!