Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

2799. Według planu

Co chciałam, załatwiłam. A nawet więcej, bo w międzyczasie wpadły mi do głowy pewne pomysły do wykorzystania w przyszłości...

Odebrałam ksero ostatniej dokumentacji medycznej (badania oraz wizyta u chemioterapeuty); oddałam krew pod kątem implantacji portu; spotkałam się z doktorem, który będzie przeprowadzał zabieg ("jak do pani nie zadzwonię jutro do godziny dziewiątej, to znaczy, że jesteśmy umówieni na środę rano"); zrobiłam rekonesans na szpitalnej recepcji ("do założenia portu przyjmujemy poza kolejnością, więc proszę od razu do nas podejść, a my się panią zajmiemy"); byłam też w gabinecie EKG ("proszę przyjść około 7:30, bo pacjentów przed chemią przyjmujemy w pierwszej kolejności").

Porozmawiałam ze znajomą z pracowni terapii zajęciowej (Czarodziej jest na urlopie) i wreszcie poznałam panią, z którą miałam przyjemność zamienić słowo na temat opisania swojej rakowej historii, żeby dodać otuchy innym chorym i wlać w ich serca nadzieję. Na pewno nie będzie to jeden artykuł, ale raczej podzielę go na części - badania i diagnoza, chemioterapia, operacja, radioterapia. Zresztą wszystko wyjdzie w trakcie pisania.

A wieczorem zajrzała do mnie znajoma i przyniosła przywiezione prosto z krajów arabskich moje ulubione przysmaki.