Do dziewiątej rano co rusz spoglądałam na telefon i powtarzałam w myślach: "oby tylko nie zadzwonił, oby tylko nie zadzwonił". Mowa oczywiście o lekarzu, który jutro, jako pierwszej, będzie mi zakładał port.
Moje życzenie zostało spełnione. Telefon milczał (czyli wyniki badań krwi są dobre), więc bladym świtem (o siódmej mam już być na recepcji szpitala), razem z Mężem, jedziemy nazajutrz na onkologię.
Leżąc na stole operacyjnym pewnie będę w myślach powtarzać inne słowa: "oby tylko się udało, oby tylko się udało". Ale to dopiero jutro.
A dzisiaj zaniosłam wymagane wnioski i dokumenty do MOPR-u. Pani wszystko sprawdziła i przyjęła, więc teraz pozostaje mi oczekiwać na oficjalne pismo zawiadamiające o terminie komisji, która zdecyduje czy przyznać mi znaczny stopień niepełnosprawności. Ale to dopiero we wrześniu.