Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 8 sierpnia 2019

2802. Nie pytać

Jestem ledwo żywa.

Wyszłam z domu przed jedenastą, wróciłam przed osiemnastą. Tyle czasu spędziłam bowiem na onkologii. Badania krwi zajęły mi pięć minut, bo nie było kolejki. Za to resztę czasu spędziłam pod gabinetem swojego chirurga.

Horror, masakra, Armagedon - każde słowo pasuje idealnie. Doktorek przyjmuje tylko w czwartki, a tydzień temu miał urlop, natomiast za tydzień jest święto, więc go nie będzie. W związku z tym wszyscy pacjenci z 1. sierpnia (w tym ja) plus pacjenci innego lekarza będącego aktualnie na urlopie zostali zarejestrowani właśnie na dzisiaj.

Z tego co wiem ponoć od godziny ósmej do piętnastej miało być przyjętych prawie dziewięćdziesiąt osób. Z gabinetu wyszłam po siedemnastej, a po mnie czekało jeszcze z dziesięć pań, więc nie wiem ile chirurg tam jeszcze siedział.

Mam na razie wstępnie ustalony termin operacji na 25. listopada. Znowu dostałam plik skierowań - na badania moczu oraz krwi (grupa, morfologia z rozmazem, kreatynina, jonogram, glukoza, bilirubina, czas protrombinowy - PT oraz kaolinowo-kefalinowy - APTT, FT3, FT4, TSH, HBsAg i Anty HCV). Badania mam wykonać dokładnie 7. listopada.

Najciekawsze logistycznie jest to, iż w JEDEN dzień (dokładnie 14. listopada) mam mieć zrobione EKG, a ponadto tego samego dnia mam wizytę u internisty, endokrynologa, anestezjologa oraz chirurga. Tylko i wyłącznie w takiej, a nie innej kolejności.

Jednakże na razie nie będę się przejmować jak to wszystko ogarnąć, bowiem w tej chwili koncentruję się na jutrzejszej wizycie u chemika i - jeśli wyniki badań na to pozwolą - pierwszemu zastrzykowi z Herceptyny oraz pierwszej białej chemii.