Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

2806. Przytulenie

Wczoraj Dyrektor Wykonawczy doszedł do wniosku, że mam jakiś kryzys wyglądowy. Stałam sobie przed lustrem i patrzyłam - jedno nacięcie, drugie nacięcie, oparzenie, jedna blizna, druga blizna, ślady po pobieraniu krwi, krwiaki, siniaki w kolorach tęczy, opuchlizna... Wystarczyło zwykłe przytulenie, żeby wszystko wróciło do normy.

Pogoda sprawia, że znowu czuję się senna. Przypomniało mi się jak po drugiej czerwonej chemii, z związku z panującymi wtedy upałami, spałam całe dnie - do tego pamiętnego, w którym Mąż przyjechał z wentylatorem mnie ratować.

Kuchence mikrofalowej zawdzięczam dzisiejszy gorący obiad w niecałe dwie minuty. Oszczędność czasu, garnków i patelni oraz mojego stresu - bezcenna.

Oparzenie - jak każda inna rana - goi się teraz o wiele wolniej niż przed chemioterapią. Na lewej piersi wciąż mam siniaka po założeniu znacznika, które miało miejsce dwa miesiące temu.

Według alertu RCB ponoć w nocy ma być burza, ale tyle już tych ostrzeżeń było i żadne się nie potwierdziło...