Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 31 stycznia 2020

2972. Opanowanie

Za mną pierwszy (z dwóch) tydzień rehabilitacji i pierwszy (z czterech) tydzień radioterapii. 

Ćwicząc na sali czuję się podobnie jak za dawnych szkolnych czasów podczas zajęć wychowania fizycznego. Trochę na stojąco, trochę na leżąco, trochę na siedząco. Z kijkiem, piłeczką i bez niczego.

Radioterapia sama w sobie trwa u mnie jakieś pół minuty. Trzy sekwencje - piętnaście, pięć i dziesięć sekund - każda w innej pozycji. Akcelerator napromienia moją pierś z trzech różnych stron, wydając przy tym piszczące dźwięki. A ja sobie leżę i nic nie czuję, za to - kątem oka - bacznie śledzę ruchy maszyny.

Przedwczoraj, tylko dzięki przytomności własnego umysłu nie dopuściłam do pomyłki - układające mnie na stole panie i pan fizyk zamierzali bowiem napromienić prawą pierś. Jak zatem widać wszędzie i zawsze warto wszystkich pilnować - szczególnie jeśli chodzi o własne zdrowie.