Wczoraj praktycznie przez cały dzień padał deszcz - z mniejszym lub większym natężeniem, ale jednak bez parasola byłoby mokro.
Zaraz po rehabilitacji i radioterapii pojechałam do Mamy - na obiad, deser, kawę, ale w gruncie rzeczy najbardziej chodziło mi o spędzenie w jej towarzystwie trochę czasu.
Dzisiaj Mąż obudził mnie mówiąc, że za oknem pada śnieg. Faktycznie - białe płatki wirowały w powietrzu. Niestety - po wyjściu z onkologii śladu po nich nie było.
Wymieniłam się numerem telefonu z jedną fajną babeczką poznaną podczas ćwiczeń na sali. Jest szansa na przeniesienie tej znajomości poza mury szpitala, bo kobieta jest miejscowa i chętna na spotkanie przy kawce w innych okolicznościach przyrody.