Praca - dom, praca - dom - klasyka, czyli moje życie wygląda w sumie prawie tak, jak większości ludzi. Rutynowe czynności od rana do wieczora. Pięć dni w tygodniu. Jedynie weekendy przynoszą jakieś urozmaicenie.
Jutro spędzę na onkologii więcej czasu - przede mną ostatnia rehabilitacja, dziesiąta radioterapia, ale również dziewiąty zastrzyk Herceptyny. Plus spotkanie ze znajomą, która co piątek tankuje chemię.
Za to w sobotę - we troje - jedziemy do sklepu meblowego oglądać wersalki i sofy. Niby mamy coś upatrzonego, ale i tak bez dotknięcia, obejrzenia i wypróbowania nic nie kupimy.