Przyznam szczerze, że bardzo czekałam na ten piątek. Niby nic, ale codzienne jazdy autobusami z przesiadką w jedną i drugą stronę, ćwiczenia na sali oraz napromienianie trochę mnie już zmęczyły. Zresztą, owo zmęczenie i senność mogą być też skutkami ubocznymi radioterapii.
Skończyłam właśnie drugą turę rehabilitacji. Na trzecią mam się umówić dopiero po całej serii naświetlań. Dzisiaj, dodatkowo, miałam jeszcze dziewiąty (jestem więc w połowie) zastrzyk Herceptyny i wizytę u innego chemioterapeuty, bo mój jest na urlopie. A potem posiedziałam chwilę ze znajomą tankującą białą chemię.
Pielęgniarki na oddziale, które nie widziały mnie przez kilka tygodni, nie mogły się napatrzeć na moje włosy, brwi i rzęsy. Stwierdziły zgodnie, że bardzo ładnie wyglądam. Wniosek z tego taki, że dobre samopoczucie przekłada się na to, jak mnie widzą. I odwrotnie.
Z miłą chęcią przez weekend odpocznę sobie od onkologii i zajmę się sprawami przyziemnymi, jak jedzeniowe zakupy, poszukiwania wersalki, obiad u Mamy oraz spacer z Mężem.