Najlepsza koleżanka z licealnej klasy przywiozła mi wczoraj wieczorem trzy bawełniane maseczki wielokrotnego użytku uszyte przez dziewczynę jej syna. Powiesiła je na klamce, zadzwoniła do drzwi i zeszła na półpiętro. Tak przez chwilę rozmawiałyśmy. A zaledwie cztery tygodnie temu siedziałyśmy obok siebie w pizzerii w galerii...
Mąż w drodze z pracy do domu wstąpił do supermarketu i kupił chleb tostowy oraz maślane bułeczki - wszystko zafoliowane. Udało mu się wejść do środka bez kolejki, ale ludzie za nim musieli już poczekać. Dzisiaj spróbuje raz jeszcze. Jutro i w niedzielę (tym razem handlową) wybieramy się na zakupy oboje. Razem, ale osobno - wszak trzeba chodzić w pojedynkę i dwa metry od siebie...
Lek przeciwlękowy i przeciwdepresyjny chyba zaczyna działać, bo po raz pierwszy nie dusi mnie w klatce piersiowej. Pracuję nad własną głową, gdyż od niej wszystko zależy. Skoro nie mogę zmienić okoliczności zewnętrznych, zmieniam o nich myślenie - co mogę, a czego nie; na co mam wpływ, a na co nie; co jestem w stanie kontrolować, a czego nie.