Wczoraj wieczorem dwukrotnie wyszłam z domu. Najpierw, żeby spotkać się pod supermarketem z wracającym z pracy Mężem i zająć mu kolejkę przed wejściem. Potem, razem z Dyrektorem Wykonawczym w to samo miejsce po raz drugi, bo okazało się, że zamykają dopiero o dwudziestej trzeciej.
Dzisiaj po dwunastej wyszliśmy na osiedle. Udało się nam praktycznie bez kolejki zrobić zakupy w dwóch sklepach mięsnych (schab na święta, żurek, biała kiełbasa, smalec) i w warzywniaku. Później znowu odwiedziliśmy supermarket, z którego wynieśliśmy trzy siatki pełne jedzenia.
Dobrze, że Mama ma trzykomorowy zamrażalnik, gdyż prawie pęka on w szwach. Nagromadziliśmy sporo zapasów, żeby wychodzić do sklepu jak najrzadziej. Wiadomo - przed świętami będzie coraz więcej ludzi, a ograniczenia dotyczące godzin dla seniorów oraz ilości klientów poskutkują dłuższymi ogonkami przed wejściem.