Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 23 sierpnia 2020

3128. Nadrabiam

Uzbierało mi się trochę zaległości z całego tygodnia, więc mam nadzieję, że dam radę je wszystkie nadrobić w tym poście - w dużej mierze fotograficznie, lecz nie tylko.

Mam taką zasadę, że nie daję lekarzom żadnych prezentów - ani przed, ani w trakcie, ani po leczeniu. Ale poczyniłam pewien wyjątek, bo i człowiek jest wyjątkowy. Swojemu chemikowi postanowiłam coś po sobie zostawić.

Od Męża i Mamy z okazji imienin dostałam kwiaty i kartkę, gdyż wcześniej już zasponsorowali mi torebkę i matę do jogi.

Świętowaliśmy schłodzonym Martini Asti, trzema różnymi pizzami, ciastkami z cukierni (zrobiłam sobie z tej okazji dyspensę) i lodami.

Rudzielec musiał mieć wygoloną przez weterynarza łapkę, by można było pobrać mu krew do badań. Potem otrzymał jeszcze gustowny opatrunek uciskowy.

Myśląc o wyjeździe nad morze, zaopatrzyliśmy się w środki przeciwko komarom polecone przez znajomą jako ponoć niezwykle skuteczne.

O wydarzeniach czwartkowych napiszę oddzielnie, bo to długa historia...