Winna Wam jestem aktualizację danych Agaty. Podczas późnowieczornej wczorajszej rozmowy wydębiłam ją od niej. Buty - 25 par (podejrzewam, że ma więcej, bo rzekła do mnie, bym tylko tyle podała), torebki - 15, szaliczki - 17, spódnice - 19 oraz sukienki - 17. I na koniec usłyszałam: "tylko nie mów mojemu mężowi", na co zdumiona spytałam: "a Ty myślisz, że on nie wie ile tego masz?"
A mnie po głowie od kilku dni chodzą buty. Nie dosłownie, ale mam je w pamięci. Tak sobie wymarzyłam siebie w spódnicy i kolorowych rajstopach (mam pomarańczowe, czerwone, granatowe, fioletowe, szmaragdowe, ciemnozielone, czekoladowe oraz całą masę czarnych - gładkich i we wzorki), ale nie mam odpowiednich butów. Na balerinki za chłodno, a na kozaki za ciepło.
Siedziałam i wertowałam strony internetowe sklepów. No i znalazłam takie jedne. Na niewielkim obcasiku. Co prawda czarne, lecz szyte białymi nićmi. Pasowałyby mi do tej mojej koncepcji, ale wszak podpisałam zobowiązanie (post 640). Jak tu teraz Męża przekonać, by dał mi dyspensę na jedną parę butów? Jakieś pomysły, sugestie lub rady?