Jeśli zaglądacie czasem do zakładek na tym blogu (staram się je uaktualniać jak coś ciekawego znajdę), w tej pod hasłem "Wspieram" znajdziecie link do Fundacji DKMS.
Po raz pierwszy usłyszeliśmy o niej z Mężem kilka lat temu i praktycznie od razu podjęliśmy decyzję o rejestracji. Wypełniliśmy stosowne formularze, prosząc o przysłanie pałeczek do pobrania wymazu. Kilka tygodni później dostaliśmy legitymacje dawcy wraz z gustownym czerwonym puzelkiem. Było to w okolicach lata 2010 roku.
Jeśli ktoś mnie czyta od samego początku, zapewne będzie pamiętał jak we wrześniu 2011 roku (post nr 54 w skopiowanym z onetowego blogu archiwum - KLIK), podczas pobytu nad morzem, Dyrektor Wykonawczy, Autostopowicz i ja udaliśmy się do stacji krwiodawstwa celem oddania krwi.
Usłyszałam tam, że jestem dożywotnio zdyskwalifikowana jako potencjalny dawca ze względu na niedoczynność tarczycy, Hashimoto oraz astmę. Bardzo to przeżyłam i chwilę trwało zanim pogodziłam się z decyzją tamtego lekarza.
Mąż, w ramach "rekompensaty" zaprowadził mnie wtedy do gdańskiego salonu Lilou, gdzie zamówił mi bransoletkę ze srebrnym puzelkiem, na którym wygrawerowano to, co sobie zażyczyłam. Całkowity dochód ze sprzedaży takich bransoletek przeznaczony jest na potrzeby Fundacji DKMS - KLIK.
Nie miałam pojęcia czy bazy danych w stacjach krwiodawstwa są połączone z bazą dawców DKMS, więc wysłałam mail do fundacji z tym pytaniem, jednocześnie prosząc o wykreślenie mnie z rejestru. I wiecie co się okazało? Że ani niedoczynność tarczycy, ani Hashimoto, ani astma oskrzelowa (o ile oczywiście regularnie przyjmuję leki i jestem pod kontrolą specjalistów) nie są przeciwwskazaniami do bycia dawcą szpiku.
Wymieniłam dzisiaj kilka maili z panem, który jest w DKMS dyrektorem medycznym i hematologiem. Nadal figuruję w bazie danych fundacji!!!! I to jest ten najpiękniejszy prezent urodzinowy, jaki został mi podarowany - nadzieja, że być może kiedyś zadzwoni telefon z informacją, że gdzieś ktoś czeka na mój szpik. Nie wymarzyłabym sobie lepszego upominku.
Zachęcam Was gorąco do zarejestrowania się w bazie dawców, ale zanim to zrobicie, przemyślcie dokładnie swoją decyzję, bo w grę wchodzi życie drugiego człowieka. Porozmawiajcie z najbliższymi, spytajcie ich o zdanie - żeby nie stało się tak, jak w kilku przypadkach opisanych w tym wywiadzie.
Telefon z DKMS może bowiem zadzwonić w każdej chwili, a przez Waszą odmowę ktoś może umrzeć. Zastanówcie się więc i bądźcie odpowiedzialni - życie ludzkie to nie gra komputerowa, ani zabawa - każdy ma je tylko jedno.